Szaruga za oknem, wiatr uderzający o szyby z prędkością małego odrzutowca i lodowaty deszcz – wszystko to sprawia, że w połowie lutego w Polsce, depresji nabawić mógłby się nawet Dalajlama. Dlatego my w tak paskudne dni lubimy wrócić wspomnieniami do wakacji, kiedy to dużo zwiedzaliśmy i… jedliśmy. Dzisiaj opowiemy Wam krótko o burgerze-gigancie, jakiego zjedliśmy…